Zamieszki w Los Angeles: Bitwa o przyszłość Ameryki

Starcia w drugim co do wielkości mieście Stanów Zjednoczonych rozstrzygną o sukcesie deportacji nielegalnych migrantów przez Donalda Trumpa i pogwałceniu przez niego zapisów amerykańskiej konstytucji.

Publikacja: 09.06.2025 17:01

Zamieszki w Los Angeles: Bitwa o przyszłość Ameryki

Foto: REUTERS/Mike Blake

W poniedziałek, czwarty dzień starć między siłami porządkowymi a – w większości latynoskimi – manifestantami, doszło do zaostrzenia walk w centrum Los Angeles. W okolicy ratusza protestującym udało się zablokować 101. autostradę międzystanową, jedną z najważniejszych w kraju. Świat obiegły obrazki aut policyjnych, na które poleciały z kładek dla pieszych kamienie i cegły. Na ulicach funkcjonariusze odpowiedzieli, strzelając kulami gumowymi czy granatami hukowo-błyskowymi. 

Ale starcia nabrały też na sile w mediach społecznościowych między prezydentem a demokratycznym gubernatorem Gavinem Newsomem i wywodzącą się z tej samej partii burmistrz metropolii Karen Bass.

– Niegdyś wspaniałe, amerykańskie miasto, Los Angeles, zostało podbite i zajęte przez nielegalnych imigrantów i przestępców – napisał w mediach społecznościowych Trump, zarzucając Newsomowi, że nie potrafi stanąć na wysokości zadania i wykonuje „tragiczną robotę”. Gubernator odpowiedział, że prezydent chce pogwałcić „suwerenność Kalifornii”, podczas gdy Bass wezwała mieszkańców, aby „nie dali Trumpowi tego, czego chce”.

W obecnym tempie deportacja nieleganych imigrantów musiałaby trwać 30 lat

W weekend Trump wysłał do rozprawienia się z protestującymi Gwardię Narodową. Ostatni raz na taki ruch wbrew władzom stanowym zdecydował się równo 60 lat temu Lyndon Johnson. Zrobił to jednak w dobrej sprawie: chodziło o obronę walczących w Alabamie o równość praw czarnoskórych mieszkańców tego stanu. Gwardia Narodowa normalnie podlega władzy poszczególnych stanów, a nie Białemu Domowi. 

Trump posłużył się jednak rzadko stosowanym przepisem pozwalającym Białemu Domowi na wysłanie sił zbrojnych w razie obcej inwazji. Taką inwazją miałaby być obecność około 11 milionów nielegalnych imigrantów USA. Podobna interpretacja jest jednak bardzo wątpliwa nie tylko dlatego, że taka liczba obcych bez papierów żyje w Ameryce od dziesięcioleci, ale byli tolerowani przez Waszyngton, bo stanowią źródło taniej siły roboczej dla biznesu. Mimo to Trump ostrzegł, że może posunąć się jeszcze dalej i wysłać przeciw manifestantom jednostki sił zbrojnych: marines.

Czytaj więcej

Wojna handlowa Donalda Trumpa z całym światem. Sprawa oprze się o Sąd Najwyższy?

W tym starciu rozstrzyga się, czy Trump wypełni być może najważniejszą obietnicę, jaką w wyborach w listopadzie zeszłego roku złożył Amerykanom: ukrócenie nielegalnej imigracji. Jak ustalił CBS, od przejęcia władzy 20 stycznia do zeszłego tygodnia prezydentowi udało się deportować ledwie 100 tys. osób. W takim tempie potrzeba by przynajmniej 30 lat, aby wszyscy, którzy są nielegalni, znaleźli się poza USA. Dlatego za namową Trumpa odpowiedzialny za tę akcję, wywodzący się z rodziny żydowskich imigrantów z dawnej Rzeczypospolitej, zastępca szefa prezydenckiej administracji Stephen Miller, sięga po coraz bardziej radykalne środki, w tym łapanki potencjalnych ofiar deportacji na ulicy czy w miejscu pracy. To właśnie stało się przyczyną starć w Los Angeles. 

Ale deportacja rozwija się w żółwim tempie także dlatego, że rządzone przez demokratów stany, jak Kalifornia, nie chcą współpracować z funkcjonariuszami policji migracyjnej ICE. Dlatego choć Biały Dom zamierza zwiększyć liczbę deportowanych do przynajmniej trzech tysięcy dziennie, na razie tempo jest przynajmniej trzykrotnie niższe. 

Ale stawką starć w Los Angeles jest też przyszłość ustrojowa Ameryki. To spór, który wpisuje się w szerszą próbę przejęcia nowych kompetencji przez prezydenta. Tak się stało np. w polityce handlowej, która zgodnie z konstytucją jest częścią atrybutów Kongresu. W tej konfrontacji Trump może jednak w ostatecznym rachunku liczyć na Sąd Najwyższy, gdzie sześciu z dziewięciu sędziów ma konserwatywne poglądy.

Większość mieszkańców Kalifornii uważa, że stan rozwijałby się lepiej, gdyby był niepodległy

Tyle że Kalifornia niełatwo ulegnie prezydentowi. Rozwinęła szczególnie silną tożsamość opartą nie tylko na liberalnym światopoglądzie, ale i bardzo mocnej obecności kultury hiszpańskojęzycznej. Stan, którego gospodarka (4 bln USD) jest porównywalna z niemiecką, został utracony przez Meksyk w 1848 roku i aż 40 proc. jego mieszkańców to Latynosi, w większości Meksykanie.

Z sondażu przeprowadzonego w tych dniach przez Independence California Institute w San Diego, aż 60 proc. Kalifornijczyków uznało, że ich stan rozwijałby się lepiej, gdyby wybił się w nadchodzących dziesięciu latach na niepodległość. Działacz niepodległościowy z Fresno, Marcus Evans, zgłosił petycję w sprawie zorganizowania w tej sprawie referendum razem z wyborami prezydenckimi w 2028 roku. Tak się stanie, jeśli uda mu się do 25 lipca zebrać w tej sprawie 545 tys. podpisów poparcia. Mimo wszystko na ewentualną niepodległość Kalifornii musiałoby się zgodzić dwie trzecie członków Kongresu i trzy czwarte pozostałych stanów USA, co dziś wydaje się zupełnie nierealne.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Trump szykował zamach stanu. Teraz ocenia polską demokrację

Jednak znacznie wcześniej, bo już w wyborach cząstkowych do Kongresu w przyszłym roku, republikanie mogą stracić większość, jeśli Latynosi zaczną się solidaryzować ze swoim rodakami, którzy żyją w USA nielegalnie. W 2024 r. aż 42 proc. z nich głosowało na Trumpa. W USA aż 53 mln osób urodziło się za granicą (15 proc. całej ludności kraju). Największą mniejszością są Latynosi, których w USA mieszka już ponad 70 milionów. 

W poniedziałek, czwarty dzień starć między siłami porządkowymi a – w większości latynoskimi – manifestantami, doszło do zaostrzenia walk w centrum Los Angeles. W okolicy ratusza protestującym udało się zablokować 101. autostradę międzystanową, jedną z najważniejszych w kraju. Świat obiegły obrazki aut policyjnych, na które poleciały z kładek dla pieszych kamienie i cegły. Na ulicach funkcjonariusze odpowiedzieli, strzelając kulami gumowymi czy granatami hukowo-błyskowymi. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Donald Trump sugeruje, że gubernator Kalifornii powinien zostać aresztowany
Polityka
Sławni Szwedzi i statki do Strefy Gazy. Nie tylko Greta Thunberg
Polityka
„400-proc. wzrost”. Szef NATO chce znacznego zwiększenia nakładów na obronę powietrzną
Polityka
Tłumy w Madrycie przeciwko rządowi Pedro Sáncheza
Polityka
Elon Musk kontra Donald Trump. Kosmiczne starcie