Waldemar Kuczyński nie będzie przepraszał Jarosława Kaczyńskiego

Przypisanie Lechowi Kaczyńskiemu odpowiedzialności za spowodowanie katastrofy smoleńskiej stanowi naruszenie dóbr osobistych brata prezydenta, ale nie jest bezprawne. Zadaniem sądu mieści się to bowiem w zakresie swobody wypowiedzi i debaty publicznej.

Publikacja: 09.06.2025 04:41

Jarosław Kaczyński, Waldemar Kuczyński

Jarosław Kaczyński, Waldemar Kuczyński

Foto: PAP/Radek Pietruszka, Paweł Supernak

Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił powództwo Jarosława Kaczyńskiego w sprawie o naruszenie dóbr osobistych przez Waldemara Kuczyńskiego. Prezes PiS domagał się przeprosin za wpisy na portalu Twitter (obecnie X), w których były opozycjonista z czasów PRL przypisał Lechowi Kaczyńskiemu odpowiedzialność za katastrofę Smoleńską.

Czytaj więcej

Nowe zarzuty w sprawie katastrofy smoleńskiej

Wyrok zapadł w 10 grudniu 2024 r., ale właśnie pojawiło się uzasadnienie orzeczenia. Sprawa dotyczyła trzech wpisów z 14 stycznia, 10 i 12 kwietnia 2021 roku. W pierwszym z nich Waldemar Kuczyński, odpowiadając na post Radosława Sikorskiego, w którym ten napisał, że Lech Kaczyński był marnym prezydentem i walnie przyczynił się do katastrofy smoleńskiej, napisał: „Dokładnie, miał wszystkie złe cechy brata, tylko w wersji light. Pod tym względem był od niego lepszy, normalniejszy. Był Sancho Pansą Jarka. I bez wątpienia jest jednym z współsprawców śmierci swojej i 95 osób. Nie powinien leżeć na Wawelu i być wynoszonym na pomniki”.

Co pisał Waldemar Kuczyński o katastrofie smoleńskiej

Drugi wpis był odpowiedzią na tweet Leszka Millera zamieszczony w 11. rocznicę katastrofy. Były premier napisał wówczas: „Ludzie w tym samolocie dzielili się na tych, którzy mogli wszystko i którzy nie mogli niczego. Iza, Jola, Jerzy nie mogli nic zrobić. Ale inni mogli spowodować, że samolot zawróciłby, nie lądowałby czy w ogóle by nie wyleciał. Jedni zgotowali drugim ten tragiczny los. Pamiętamy!”. Waldemar Kuczyński skomentował to w następujący sposób: „Tam był tylko JEDEN TAKI CZŁOWIEK – Lech Kaczyński. I on proszony przez pilota o decyzję, bo nie można lądować, nie tylko jej nie podjął, ale pilota zostawił pod presją Błasika. A wystarczyłyby dwa słowa „Pan decyduje” i by żyli. LK to właściwie główny sprawca tej tragedii”.

Trzeci wpis stanowił wymianę zdań z Anną Romaszewska. „Lech Kaczyński jest jednym z współsprawców tej tragedii. Do dyskusji pozostają tylko dwie sprawy, czy główny, czy wspierający, i po drugie, czy działający sam, czy z inspiracji brata. Tego nie wiemy, nie znając treści ich rozmowy. Radzę przeczytać odsłuchy, zanim się powie głupoty” – pisał Kuczyński.

Sąd pierwszej instancji uznał, że powyższe wpisy bezprawnie naruszyły dobro osobiste Jarosława Kaczyńskiego w postaci kultu pamięci zmarłego brata powoda i nakazał Kuczyńskiemu opublikowanie przeprosin na swoim twitterowym profilu. W uzasadnieniu SO w Warszawie wskazał, że wypowiedzi pozwanego naruszające dobro osobiste powoda były wypowiedziami co do faktów, gdyż stwierdzały, że Lech Kaczyński był głównym sprawcą katastrofy smoleńskiej i współsprawcą śmierci swojej i 95 osób, a pozwany w toku procesu nie udowodnił prawdziwości tego faktu. A skoro tak – argumentował sąd – to jego wypowiedzi naruszające dobro osobiste powoda miały charakter bezprawny.

Naruszenie tak, ale nie bezprawne

Jednak Sąd Apelacyjny w Warszawie doszedł do innych wniosków. Zdaniem SA, o ile nie powinno budzić wątpliwości, że wypowiedzi Waldemara Kuczyńskiego obarczające byłego prezydenta odpowiedzialnością za katastrofę smoleńską czy przypisujące mu współsprawstwo tej katastrofy „w sposób oczywisty naruszają sferę uczuć powoda związaną z potrzebą czczenia dobrej pamięci o zmarłym bracie”, to naruszenie tych dóbr nie miało znamion bezprawności.

 – W świetle art. 24 § 1 kodeksu cywilnego ochrona dóbr osobistych nie ma charakteru absolutnego. Dobra osobiste chronione są jedynie przed działaniami bezprawnymi. Jak wskazywano w doktrynie, nie każde naruszenie dobra osobistego jest zarazem naruszeniem prawa osobistego – przypominał sąd.

Czytaj więcej

Smoleńsk: Rosjanie próbowali zakłócić obchody rocznicy katastrofy. „Wznosili okrzyki”

Zdaniem sądu pozwany, publikując te wypowiedzi, czynnie włączył się w debatę publiczną, korzystając tym samym z praw i wolności konstytucyjnych, takich jak swoboda wypowiedzi, wolność pozyskiwania, przekazywania i otrzymywania informacji.

 – W efekcie w rozpoznawanej sprawie dochodzi do istotnego konfliktu pomiędzy osobistymi prawami podmiotowymi powoda i stanowiącymi ich źródło wartościami a prawami i wolnościami, z których korzysta pozwany (…) Żadnemu z nich nie można przyznać abstrakcyjnego pierwszeństwa względem drugiego i żadne z nich nie ma charakteru absolutnego.

Sąd nie orzekał o przyczynach katastrofy, lecz o prawie do oceny tychże

Sąd – rozstrzygając spór pomiędzy Kaczyńskim a Kuczyńskim, zastrzegał, że wyrokowanie w tej sprawie nie polega na weryfikowaniu zasadności (słuszności) ocen i opinii wygłaszanych publicznie, odnośnie do przyczyn katastrofy smoleńskiej, w tym również opinii i ocen wygłaszanych przez pozwanego.

 – Nie jest bowiem rolą sądu orzekającego w tej sprawie wysuwanie jakichkolwiek twierdzeń i hipotez dotyczących przebiegu i przyczyn katastrofy smoleńskiej. Okoliczności te nie były, co oczywiste, przedmiotem tego procesu i nie zostały objęte postępowaniem dowodowym w tej sprawie. Nie budzi żadnych wątpliwości, że katastrofa smoleńska była wielką tragedią narodową. Nie budzi również żadnych wątpliwości, że okoliczności odnoszące się do jej przebiegu i przyczyn do dnia dzisiejszego stanowią przedmiot bardzo żywego sporu, w sposób zasadniczy dzielą opinię publiczną. Jedną z takich opinii prezentują wpisy dokonane przez pozwanego – wskazał SA.

W odróżnieniu od sądu okręgowego SA, odwołując się do orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, stanął na stanowisku, że nałożenie na stronę procesu obowiązku wykazania prawdziwości wypowiedzi stanowiących oceny lub opinie jest w świetle zasad konwencyjnych niedopuszczalne i narusza swobodę wypowiedzi.

Czytaj więcej

15. rocznica katastrofy smoleńskiej. Co ze śledztwami? Są nowe informacje

Ocena była interpretacją publicznie dostępnych faktów

Jednak jak podkreślił sąd, że o ile opinie (sądy wartościujące) „nie dają się wprawdzie weryfikować w kategoriach prawdy i fałszu, jednakże weryfikacji takiej mogą podlegać okoliczności faktyczne stanowiące podstawę ich formułowania”. Do nadużycia wolności słowa dochodzi zaś wtedy, gdy brak jest dostatecznej podstawy faktycznej.

Zdaniem sądu postawione przez pozwanego hipotezy co do presji wywieranej na pilotów przez prezydenta i towarzyszące mu osoby oraz wynikająca stąd ocena przypisująca prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu odpowiedzialność za katastrofę smoleńską mają swoje źródło w faktach od wielu lat znanych opinii publicznej. Twierdzenia pozwanego stanowią w istocie interpretację i ocenę tych faktów.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Smoleńsk jeszcze długo będzie dzielił Polaków. Co dalej ze śledztwem?

– Orzeczenie wpisuje się w ugruntowane orzecznictwo w sprawach o ochronę dóbr osobistych, w których sądy podkreślają szczególne znaczenie swobody wypowiedzi dla społeczeństwa demokratycznego. W uzasadnieniu wyroku Sąd Apelacyjny w Warszawie odwołał się do orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w ramach wolności debaty publicznej dopuszcza również wypowiedzi, które obrażają, szokują i są nadmiernie ekspresyjne co do formy – komentuje dr Krzysztof Drozdowicz, radca prawny specjalizujący się w sprawach z zakresu ochrony dóbr osobistych. – Warto jednak podkreślić, że przedmiotem sprawy była ochrona dóbr osobistych w postaci kultu pamięci osoby zmarłej, a nie ochrona dobrego imienia samego powoda. W tych okolicznościach adekwatnym środkiem ochrony mogło być zobowiązanie pozwanego do opublikowania oświadczenia, że jego wypowiedzi nie zostały oparte na faktach – zaznacza ekspert.

Sygnatura akt. VI ACa 1416/23

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Agata Bzdyń, radczyni prawna specjalizująca się prawach człowieka

Jestem pod wrażeniem trafności wyroku sądu oraz idealnego w mojej ocenie uzasadnienia, bo chyba nie sądziłam, że kiedykolwiek z takim uzasadnieniem, idealnie wpisującym się w standardy orzecznicze Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sądzie w Polsce się spotkam.
Sąd apelacyjny prawidłowo przyjął, że wypowiedzi pozwanego stanowiły tzw. valued judgments, czyli stwierdzenia, które każdy z nas opiera na pewnych publicznie znanych faktach (tu np. raporty dot. katastrofy smoleńskiej) i siłą rzeczy, bo takie mamy prawo i tak działa nasz mózg, dokonujemy ich oceny. Ponadto sąd wziął pod uwagę, że wypowiedzi dotyczą polityka – byłego prezydenta RP, którego działania mogą być oceniane różnie – nie muszą być tylko pozytywne. Fakt, że część z tych ocen może osobiście dotykać czy ranić prezesa Jarosława Kaczyńskiego, nie wyklucza i nie może tamować dyskusji publicznej nad działaniami czy postępowaniem jego brata Lecha.
Sąd prawidłowo przyjął też, że jego zadaniem jest dokonanie wyważenia dóbr i praw/wolności, co w orzecznictwie ETPCz nazywane jest „balancing excercise”, i przyznał pierwszeństwo wolności wypowiedzi w tym przypadku. Podkreślił też, co również ma oparcie w zacytowanych w uzasadnieniu orzeczeniach ETPCz, że w przypadku debat o istotnym dla społeczeństwa znaczeniu, a także debat politycznych, margines swobody państwa (sądów) w ingerencję (ograniczanie) tej wolności jest bardzo wąski.
Krótko mówiąc, sąd stanął na stanowisku, że w debacie politycznej można bardzo wiele powiedzieć i nie można być w tym nadmiernie ograniczanym.
Polska polityczna prawa strona zatem powinna być z tego stanowiska sądu dumna, gdyż właśnie po tamtej stronie najczęściej słychać głosy, aby wolności słowa nie ograniczać. Nie jest to stanowisko częste w polskich sądach.
Mimo że oprócz orzeczeń ETPCz, do których sądy odwołują się rzadko, a jeśli już to nieprawidłowo, istnieje w sprawach dóbr osobistych uchwała SN (cytowana w treści uzasadnienia tego wyroku), wskazująca krok za krokiem, jakim tokiem rozumowania i co konkretnie sądy polskie powinny brać pod uwagę, orzekając w tego typu sprawach, nie robią tego. Częściej posługują się uproszczeniem, że „twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczynają się moje prawa”, a to jest zaprzeczeniem wymaganego w orzecznictwie ETPCz dokonywania balansowania praw i wolności. Równie często, co miało miejsce i w tej sprawie, dokonują oceny, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych powoda, biorąc pod uwagę nie czynniki obiektywne, a jego subiektywne odczucia.
Życzyłabym nam wszystkim więcej tak mądrych i tak dobrze uzasadnionych orzeczeń sądów.

Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił powództwo Jarosława Kaczyńskiego w sprawie o naruszenie dóbr osobistych przez Waldemara Kuczyńskiego. Prezes PiS domagał się przeprosin za wpisy na portalu Twitter (obecnie X), w których były opozycjonista z czasów PRL przypisał Lechowi Kaczyńskiemu odpowiedzialność za katastrofę Smoleńską.

Wyrok zapadł w 10 grudniu 2024 r., ale właśnie pojawiło się uzasadnienie orzeczenia. Sprawa dotyczyła trzech wpisów z 14 stycznia, 10 i 12 kwietnia 2021 roku. W pierwszym z nich Waldemar Kuczyński, odpowiadając na post Radosława Sikorskiego, w którym ten napisał, że Lech Kaczyński był marnym prezydentem i walnie przyczynił się do katastrofy smoleńskiej, napisał: „Dokładnie, miał wszystkie złe cechy brata, tylko w wersji light. Pod tym względem był od niego lepszy, normalniejszy. Był Sancho Pansą Jarka. I bez wątpienia jest jednym z współsprawców śmierci swojej i 95 osób. Nie powinien leżeć na Wawelu i być wynoszonym na pomniki”.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Praca, Emerytury i renty
Duże zmiany w wypłatach 800 plus w czerwcu. Od lipca nowy termin
Prawo drogowe
„Pieszy wchodzący” na pasy. Jest uzasadnienie ważnego wyroku
Spadki i darowizny
Testament pisemny kontra testament ustny. Który uwzględnił Sąd Najwyższy?
Prawo w Polsce
Zmiany w rządzie będą blokowane? Konstytucjonalista tłumaczy
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna: ministerstwo finansów wskazuje, o ile może wzrosnąć