Stwardnienie rozsiane (SM) to przewlekła choroba neurologiczna o podłożu autoimmunologicznym, w której układ odpornościowy atakuje mózg, rdzeń kręgowy i nerwy wzrokowe, powodując uszkodzenia w układzie nerwowym.
W Polsce z SM żyje 60 tys. osób, a każdego roku diagnozę otrzymuje kolejne 2,5 tys. pacjentów. – Pacjenci, u których pierwsze objawy są bardziej charakterystyczne dla stwardnienia rozsianego, zazwyczaj otrzymują prawidłową diagnozę stosunkowo szybko, w każdym razie znacznie szybciej niż ci, u których choroba zaczyna się objawami mniej specyficznymi, np. zaburzeniami równowagi, niecharakterystycznymi drętwieniami czy nieuzasadnionym uczuciem zmęczenia. W innych przypadkach okres od pierwszych objawów do rozpoznania nierzadko trwa nawet lata – tłumaczy prof. dr hab. n. med. Bartosz Karaszewski, konsultant krajowy ds. neurologii.
Szybsza diagnostyka
Skrócenie ścieżki diagnostycznej ma kluczowe znaczenie dla osób z SM. Jak wyjaśnia prof. Karaszewski, coraz więcej badań potwierdza, że im krótszy czas od wystąpienia pierwszych objawów do rozpoczęcia leczenia, tym lepsze rokowanie. – To jest naprawdę duży efekt – podkreśla profesor. Jak dodaje, późniejsze włączenie leczenia tworzy pewnego rodzaju dług niepełnosprawności, który trzeba będzie kiedyś spłacić.
Opóźnienia w rozpoczynaniu leczenia nie powstają z powodu niewydolności ośrodków neurologicznych. Gdy pacjent z podejrzeniem SM trafia do oddziału neurologicznego, proces diagnostyczny przebiega sprawnie, a – przy założeniu dostępności finansowania – leczenie modyfikujące przebieg choroby zostaje wdrożone na wczesnym etapie. – Istotny problem może pojawić się na etapie wcześniejszym – chorzy z mniej charakterystycznym obrazem mogą „krążyć” w systemie, w tym długo czekać na wizytę w poradni neurologicznej – mówi konsultant krajowy ds. neurologii.
Środowisko neurologów skupione wokół prof. Karaszewskiego zainicjowało prace nad skróceniem ścieżki diagnostycznej dla pacjentów, u których wyjściowy obraz kliniczny lub neuroobrazowy jest związany z określonym, odpowiednio wysokim prawdopodobieństwem rozpoznania SM. – Możemy to w tej chwili szacować. Z czasem ten wyjściowo prosty algorytm może się rozwijać; będzie można tu wykorzystać bardziej zaawansowane narzędzia do estymacji, z AI włącznie – tłumaczy profesor.